Початкова сторінка

Прадідівська слава

Українські пам’ятки

Пімсти смерть великих лицарів

Богдан Хмельницький

?

Stanowisko wladz panstwowych wobec Kosciola unickiego

Stan prawny i stosunek władz państwowych do obrządku greckokatolickiego w Polsce w latach 1944-1946 był konsekwencją decyzji o wysiedleniu ludności ukraińskiej do USRR, a także stosunku do Kościoła rzymskokatolickiego, jak również wydarzeń, które miały miejsce w ZSRR, przede wszystkim wchłonięcie Kościoła greckokatolickiego przez rosyjski Kościół prawosławny.

W piśmie Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie do Ministerstwa Administracji Publicznej w Warszawie z dnia 31 marca 1945 roku zawarte są informacje o stanie kościołów i stowarzyszeń religijnych legalnie istniejących na terenie województwa krakowskiego156. Wymieniony jest Kościół rzymskokatolicki, Kościół greckokatolicki «w zarządzie Kurii Biskupiej w Przemyślu i Administracji Apostolskiej dla Łemkowszczyzny w Rymanowie (woj. rzeszowskie)», a także Kościół prawosławny157. To stanowisko jest odbiciem stosunku prawnego władz państwowych do Kościoła katolickiego i jego obrządków wkrótce po zakończeniu działań wojennych. Uznawano go za legalnie działający wraz z trzema obrządkami: rzymskokatolickim, greckokatolickim i ormiańskim158. Wydaje się również, że władze starały się ułożyć stosunki z Kościołem katolickim w oparciu o Konkordat z 1925 roku159. Postawa ta wynikała z chęci pozyskania zaufania społecznego do «nowej władzy», które zamierzano uzyskać przez ułożenie stosunków z Kościołem katolickim w Polsce. W stosunkach z obrządkiem greckokatolickim decydującym był jednak fakt wysiedlenia Ukraińców, czyli jego wiernych na Ukrainę Radziecką.

Konwencja zawarta pomiędzy rządem RP a Stolicą Apostolską w 1934 roku, na podstawie której powołano AAŁ, była zawarta na 10 lat z możliwością jej przedłużenia. Jednak władze powojennej Polski, nie inicjowały działań zmierzających do przedłużenia tej konwencji. Mimo to uznawały AAŁ za legalnie działającą w ramach Kościoła greckokatolickiego. Fakt ten, a także inne działania rządu polskiego podejmowane wobec niego, wynikały z przeświadczenia, że należy wysiedlić do ZSRR wszystkich grekokatolików160. Dlatego starano się wymóc na przedstawicielach tego obrządku zgodę na wyjazd, a także utrudniano jego funkcjonowanie161. W tej sytuacji nie dziwi postulat przedstawiony władzom przez delegatów ludności ukraińskiej w Polsce na konferencji odbytej w Warszawie 24 lipca 1945 roku: «By dano jej możność swobodnie wyjawiać swe uczucia religijne tzn. katolickie co do treści, a greckokatolickie co do formy»162.

Stopniowo wzmagała się propaganda antyukraińska, która uderzała także w Kościół greckokatolicki. Duchownych oskarżano o współprace z OUN i UPA163. Uważano iż są oni «rzecznikami miejscowych szowinistycznych sfer ukraińskich»164. Pojawiały się także takie określenia jak «element niepewny, wrogi Polakom i Armii Czerwonej»165. Nie zawsze było to zgodne z prawdą, ale niektórzy duchowni uniccy współpracowali z ukraińskimi organizacjami politycznymi i wojskowymi, dążącymi do utworzenia niepodległego państwa ukraińskiego166.

Taka polityka władz państwowych sprzyjała wytworzeniu złej atmosfery w polskim społeczeństwie wokół Kościoła greckokatolickiego, a władze obciążały go winą za spowolnianie dobrowolnej akcji wysiedleńczej167.

Pozycja Kościoła unickiego i stosunku władz do niego uległa pogorszeniu w chwili, gdy akcja ewakuacyjna ludności ukraińskiej przestała być dobrowolna. Zbiegło się to z wypowiedzeniem 12 września 1945 roku przez Rząd Tymczasowy konkordatu podpisanego ze Stolicą Apostolską. Po tym fakcie w oficjalnych dokumentach państwowych przestał występować podział Kościoła katolickiego na obrządki168.

Po opuszczeniu Polski przez administratora apostolskiego ks. O. Małynowśkiego, aresztowana i wydalona z kraju została hierarchia greckokatolickiej diecezji przemyskiej z ordynariuszem ks. bp. J. Kocyłowśkim. W ten sposób władze praktycznie rozbiły struktury Kościoła greckokatolickiego w Polsce i de facto nie uznawały jako podmiotu prawnego urzędów parafialnych obrządku wschodniego, które jeszcze starały się funkcjonować169. Tym samym pozycja Kościoła unickiego była taka sama jak na terenie ZSRR, gdzie został on oficjalnie zniesiony na skutek postanowień tzw. «soboru zjednoczeniowego». Odbył się on od 8 do 10 marca 1946 roku we Lwowie170

Oczywiście nie wszyscy Łemkowie chcieli opuścić tereny Polski. Wysiedlenia prowadzone od końca 1944 roku powodowały, że część unitów chcąc uchronić się od konieczności opuszczenia rodzinnych stron decydowała się na zmianę obrządku. Korzystali oni z niejasności kryteriów określających przynależność narodową osób, których dotyczyła umowa o ewakuacji.

Zmianę obrządku zgłaszano do urzędów powiatowych. Praktyka ta miała miejsce już wkrótce po rozpoczęciu wysiedleń z powiatów sanockiego i brzozowskiego171. Starostwa Powiatowe były zaskoczone liczbą zgłoszeń i ich formą. Ludność ukraińska zgłaszając zmianę obrządku prosiła jednocześnie o «wpisanie (…) w rejestr ludności polskiej»172. Starostowie takie sformułowania oceniali jako chęć uniknięcia wysiedlenia. Starosta był zobowiązany przyjąć bez jakichkolwiek ograniczeń zgłoszenie zmiany obrządku, jednak prowadzone jednocześnie działania, których celem było wymuszenie wyjazdu z Polski, powodowały, że nie raz dochodziło do wstrzymania załatwiania spraw związanych ze zmianą obrządku. Taka sytuacja miała m.in. miejsce na przełomie lat 1944/1945 w powiecie brzozowskim. Starosta zaprzestał załatwiania tych spraw «ze względu na specjalne przyczyny i cel tej zmiany». Władze powiatowe oczekiwały na stanowisko swych zwierzchników. W początku stycznia 1945 roku dotarła do starostw powiatowych instrukcja uzupełniająca do układu z 9 września 1944 roku. Wyjaśniono w niej, że «O przynależności narodowej decyduje deklaracja zgłaszającego się, poparta dowodem osobistym (kennkartą, zaświadczeniem władzy gminnej itp.)». Dodano także, że «Wyznanie nie stanowi istotnej cechy, stwierdzającej przynależność narodową»173. Natomiast «zmiany stanu osobowego (zmiana wyznania i deklaracji) dokonane po 9 IX 1944 r. nie mają znaczenia w przedmiocie ustalenia przynależności narodowej».

Mimo to zgłoszenia zmiany wyznania nie ustały. Ich liczba powiększyła się na skutek wyzwolenia całej Łemkowszczyzny. Również tu starostowie powiatowi zaskoczeni byli liczbą zgłoszeń, a starosta w Gorlicach zaprzestał ich przyjmowania174.

Starostwo Powiatowe w Nowym Sączu 21 września 1945 roku zwróciło się do Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie o udzielenie instrukcji w sprawie interpretacji przepisów o zmianie wyznania, gdyż zaskoczony został liczbą zgłoszeń mających – jak napisano – charakter «wybitnie polityczny»175. Urząd Wojewódzki pismo skierował do Ministerstwa Administracji Publicznej w Warszawie. Jego stanowisko było jasne: nie wolno stosować utrudnień w przyjmowaniu zgłoszeń, należy natomiast pouczać zgłaszających, «iż przyjęcie nowego wyznania czy obrządku nie powoduje żadnych zmian w przynależności narodowej»176.

Aby ustalić czy powyższe zabiegi pozwalały uniknąć wysiedlenia, trzeba przyjrzeć się procedurom, które towarzyszyły złożeniu wniosku o zmianę wyznania. Grekokatolik, aby uzyskać możliwość złożenia wniosku musiał najpierw zgłosić się do rzymskokatolickiego urzędu parafialnego, który załatwiał w Kurii Diecezjalnej zgodę na przyjęcie do nowego obrządku177. Rzymskokatolickie urzędy parafialne często wydawały fikcyjne odpisy z metryk chrztu i urodzenia178. Wszystkie dokumenty, nierzadko poparte opiniami władz gminnych oraz rad narodowych, składano w urzędach powiatowych.

Starosta powiatowy przyjmował informacje o zmianie wyznania i rozpatrywał problem ustalenia narodowości osoby zgłaszającej, przy czym musiał mieć na uwadze stanowisko władz państwowych, że nie należy łączyć spraw wyznaniowych z narodowościowymi179. Dlatego starosta zwracał się do lokalnego posterunku milicji w miejscowości, w której petent zamieszkiwał o opinie w kwestii stosunku «wymienionego(-nej) do Polaków oraz władz polskich»180. Po otrzymaniu ich opinii, starosta decydował o przynależności narodowej danej osoby. Trudno określić, na ile zmiana wyznania wpływała na podjętą decyzje w kwestii przynależności narodowej. Procedury te nieraz były obciążone korupcją. Korzyści majątkowe i układy często decydowały o uzyskaniu poświadczenia narodowości polskiej czy lojalności w stosunku do państwa polskiego.

Ustalenie liczby osób, które w wyniku zmiany obrządku z greckokatolickiego na rzymskokatolicki pozostały w Polsce jest trudne. Starosta powiatowy w Nowym Sączu w sprawozdaniu za miesiąc styczeń 1946 roku informował, że około 300 spraw o zmianę obrządku «jest na ukończeniu»181. Andrzej Kwilecki podaje, że około 500 Łemków z trzech miejscowości powiatu nowosądeckiego zmieniło wyznanie w latach 1945-1946182. W protokole końcowym z akcji ewakuacyjnej przeprowadzonej na terenie tegoż powiatu podano, że pozostało około 5 tys. Łemków, w tym 1,2 tys. osób, które «przyznają się do pochodzenia polskiego np. przez zmianę obrządku, pokrewieństwo, odbycie służby w WP, posługiwanie się językiem polskim – twierdząc tym samym, że są narodowości polskiej»183. Starostwo Powiatowe w Sanoku w 1945 roku rozpatrywało 679 spraw o zmianę obrządku, a Starostwo Powiatowe w Brzozowie w 1946 roku – 257 spraw184.

Gdy akcja ewakuacyjna została zakończona, zgłoszenia zmiany wyznania ustały. Choć decyzja o zmianie obrządku nie zawsze pociągała za sobą pozostanie w kraju, to stwarzała jednak szansę na interwencję przedstawicieli Kościoła rzymskokatolickiego. Jako przykład można przytoczyć telegram proboszcza rzymskokatolickiej parafii w Tyliczu ks. Jana Dryji, skierowany 20 maja 1946 za pośrednictwem starosty w Nowym Sączu do Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie, w którym wstawiał się za wysiedlanymi z miejscowości Muszynka Łemkami: «Aby (…) lojalni dla Polaków Łemkowie mieli czas do zabezpieczenia swojego majątku przed wyjazdem, o ile koniecznie muszą wyjechać (…)»185. Ks. J. Dryja użył argumentu: «że wszyscy (Łemkowie – przypis M.R.) związani są jeszcze ściślej z nami poprzez przyjęcie obrządku rzymskokatolickiego za zezwoleniem władz państwowych». Nie wiadomo jednak, jak często duchowni obrządku łacińskiego w ten sposób reagowali. Starostwo Powiatowe w Sanoku w 1945 roku rozpatrywało 679 spraw o zmianę

Dla duchownych greckokatolickich przejście do pracy w łacińskim obrządku dawało szansę pozostania w Polsce i przeczekania, jak sądzono chwilowych trudności186. Do pracy w tym obrządku, po nieudanych próbach interwencji u władz państwowych, przeszedł greckokatolicki proboszcz Mochnaczki Niżnej ks. Omeljan (Emilian) Wenhrynowicz187. O przejście do pracy w obrządku łacińskim starał się proboszcz greckokatolickiej parafii w Szlachtowej ks. D. Seneta pod koniec maja 1946 roku, w Kurii Metropolitarnej w Krakowie188.Pozostał on jednak na swojej placówce do 1947 roku.

Władze państwowe sądziły, że wysiedlając na Ukrainę Radziecką ludność ukraińską pozbędą się problemu Kościoła greckokatolickiego w Polsce. Niepełna skuteczność tej akcji doprowadziła do sytuacji, w której na terenach państwa polskiego w dalszym ciągu funkcjonowały parafie w obrządku wschodnim.

Władze państwowe traktowały Kościół greckokatolicki za ostoję ruchu ukraińskiego, dlatego też od początku wyzwolenia terenów Polski terenowe władze administracyjne, jak również urzędy bezpieczeństwa zbierały informacje dotyczące Kościoła greckokatolickiego189. Podobnie władze wojskowe w przeddzień rozpoczęcia akcji «Wisła»sporządziły spisy inteligencji ukraińskiej, ze szczególnym uwzględnieniem kleru greckokatolickiego190. Grupie Operacyjnej «Wisła»zostały przekazane przez UB «Spisy osób podejrzanych o współprace z bandami UPA». Wśród nich byli duchowni greckokatoliccy. W powiecie gorlickim we wsi Łosie pracował ks. Josyf Chylak. Oto opinia o nim: «Jest wrogiem obecnego ustroju oraz sieje wrogą propagandę»191. O ks. Jarosławie Hrebeniaku z Banicy napisano, że to «nacjonalista ukraiński (…)»192.

W chwili rozpoczęcia deportacji zdarzało się, że władze lokalne domagały się usunięcia znajdującego się na ich terenie duchownego greckokatolickiego. W sprawozdaniu sytuacyjnym z powiatu nowotarskiego z 21 kwietnia 1947 roku, starosta powiatowy pisał, że aby «ostatecznie rozwiązać problem łemkowski»koniecznie należało usunąć dwóch duchownych greckokatolickich – ks. Jarosława Hurę z Jaworek i ks. Dionizego Senetę ze Szlachtowej193, gdyż «podtrzymywali za okupacji, jak i obecnie (…) ducha ukraińskiego wrogiego Polsce (…), prowadzą oni dalej nabożeństwa i kazania w języku i duchu ukraińskim», a ich działalność miała prowadzić do zatrzymania procesu asymilacji Łemków.

Stanowisko miejscowych przedstawicielstw i władz lokalnych wobec Kościoła greckokatolickiego dobrze można było zaobserwować na przykładzie próby reaktywowania parafii unickiej w Krynicy Wsi. Podjął ją w kwietniu 1947 roku jej były proboszcz ks. Jewhen (Eugeniusz) Chylak. W 1945 roku opuścił on Krynicę i udał się do Tarnowa. Po zakończeniu wysiedleń na Wschód zapewne sądził, że nastąpiła stabilizacja i powrót do normalności, rozpoczął więc starania o ponowne utworzenie greckokatolickiej parafii z przeznaczeniem dla tych, którym udało się uniknąć wysiedlenia194. Wobec tych działań zaprotestowała Gminna Rada Narodowa w Krynicy Wsi. W piśmie skierowanym do Starostwa Powiatowego w Nowym Sączu napisano: «Gminna Rada Narodowa nie może dopuścić do tego ażeby ks. Chylak (…) dziś swoimi wpływami psuł rozpoczętą robotę asymilacyjną i żeby w przyszłości nie budowano Ukrainy na terenie województwa krakowskiego». W piśmie tym sugerowano, że Łemkowie mają obecnie, jak i w czasie okupacji, wrogie stanowisko do Polaków, zarzucano im współprace z UPA195. Zarzuty wobec duchownego i tamtejszych Łemków były chybione. Ks. Jewhen Chylak nie czuł się Ukraińcem, wobec tego nie mógł dążyć do utworzenia państwa ukraińskiego. Ludność łemkowska w powiecie nowosądeckim nie mogła współpracować z UPA, gdyż ono tam praktycznie w ogóle nie funkcjonowało. Z opinią Gminnej Rady Narodowej zgodził się starosta powiatowy w Nowym Sączu196. 5 maja 1947 roku negatywne stanowisko w sprawie reaktywowania parafii w Krynicy Wsi wyraził również Wydział Administracyjny Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie.

Gdy właściwa akcja deportacyjna rozpoczęła się, polityka władz wobec duchownych greckokatolickich miała na celu oddzielenie ich od wiernych. Wyławiano ich spośród osób zgromadzonych w punktach zbiorczych, załadowczych czy kierunkowych, następnie aresztowano, część z nich trafiła do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie.

Tworzono także atmosferę niechęci wobec duchownych greckokatolickich, prowadzącą nawet do aktów agresji wobec nich. Obserwujemy to również w nowych miejscach zamieszkania, gdzie utrudniano im pełnienie posług w obrządku greckokatolickim, a także w rzymskokatolickim. Atmosfera ta udzielała się również duchowieństwu rzymskokatolickim i wyższej hierarchii.