Початкова сторінка

Прадідівська слава

Українські пам’ятки

Про справу не говори з тим, з ким можна, а з ким треба

Богдан Хмельницький

?

21.03.1915 р. В.Августин - до В.Длугоша

List Władysława Augustyna kierownika szkoły w Sękowej do Senatora Władysława Długosza.

List napisany 21 marca 1915 roku przez Władysława Augustyna i przesłany senatorowi Władysławowi Długoszowi.

Nasza Ekscellencyo!

Jak już pisałem, odbywa się ewakuacja okolicznych wsi Gorlic. I Sękową ten sam los spotkał. Dzisiaj pod wieczór nadszedł tu z Sękowej transport ludzi mieszkających po obu stronach rzeki między mostem przy Kół ku a wójtem Niedzielą (nieco wyżej szkoły). Przyjechało 150 osób łącznie z dziećmi (nazwiska ich mogę podać w następnym liście).

Wszyscy zostali na noc pomieszczeni w ratuszu, pięknej Sali obrad. Obraz tych nieszczęśliwych strasznie smutny. Widok tak dzisiaj nierzadki, a każdym razem taki straszny i do łez wzruszający swą treścią. Starzy, młodzi, dzieci i maleństwa biedne, zziębnięte bez widoku jutra, trwożliwie patrzy przed siebie, czując się zdanymi na dobrą czy złą wolę drugich.

Resztki swojego niby majątku dźwigają w tłumokach. Bierni w zachowaniu słuchają rozkazów eskortujących ich: idą, stoją, odpoczywają i znów idą dalej na dany znak. Po drodze dobre serca obdarzają ich pieniędzmi, chlebem, słoniną lub herbatą. Pomoc ta przecież nie jest tak obfitą jak w początkach – albo więc współczucie stępiało lub też ludzie dzisiaj nie mogą już znaczniejszej pomocy udzielać. Ale zdaje się, że jedno i drugie.

A jakże dziwnie smutny ich obraz na Sali ratuszowej. To jakby piękna, egzotyczna wyspa przyjęła rozbitków, nie dając im nic więcej prócz swego piękna. Chyba nikt i nigdy nie pomyślał nawet aby w tej Sali nieszczęśliwa brać kiedyś tak smutnie gościła. Tu więc wszyscy spędzają noc. Jutro zaś, według informacyi zaczerpniętej u p. Komisarza tutejszego Starostwa, zostaną odprowadzeni do pobliskiej wsi Cietrzewiny (8 km od Sącza) i tam będą porozmieszczani między miejscową ludność. Na zapytanie kto się będzie nimi dalej opiekował dowiedziałem się, że z C.k. Komendy Etapowej będą brali zasiłki na głowę po kilkadziesiąt halerzy dziennie.

Może zainteresuje Jej Ekscellencyę przebieg tej ewakuacyi.

Otóż, gdy tylko nasza armia dochwyciła stosownej chwili, nakazała ludności zaraz zabierać się w drogę. Stało się to we czwartek 18 po południu. Stąd wyszli do Górnych Siar, zabierając co było pod ręką, resztę jak – bydło i inny dobytek czy majątek – zostawiając na miejscu przy wojsku. Następnie przeszli do Ropy i Grybowa, a stąd koleją do Sącza. Ludności zamieszkałej ku Męcince i samej Męcinki nie można było wycofać. Część wsi od wójta ku Ropicy zaś nie ewakuowano, niby jako nie zagrożonej.

Nieco później jednak dowiedziałem się, że w nocy jeszcze przybędzie coś osób ze Sękowej czy Siar. Jutro zaraz rano będą w ratuszu więc się dowiem. Tu nadmieniono, że ludności zamieszkującej Górne Siary nie ewakuowano dotychczas, a z Dolnych Siar widocznie jest trudno wyjść.

Przybyli opowiadają wiele smutnych rzeczy, wiadomości ich jednak nie wybiegają poza Sękową, a nawet wiele dalej poza sąsiedztwo. Domy przy Postroniu (Tumidajskiego Michała, Krupy Jana, Smędowskiego Franciszka i innych) spalone. Wiele domów uszkodzonych i podziurawionych (szczególnie dachy) jak sito. Często są wypadki poranień. Śmierci, pożarów nowych dzięki Bogu nie było. Umarł wójt Niedziela ale przyczyną śmierci była choroba nogi, o czem też pisałem.

Ziemia bardzo gęsto pokryta pociskami. Dwór w Sękowej (najbardziej stajnie), plebania i stary kościół rozbite. Pałac w Siarach i aleja istnieją jeszcze, ale należy przypuszczać, że strasznie opuszczone szczególnie ogród, pałac i zabudowania.

A jak tam jest dzisiaj?

Na Postroniu zdaje się trudno będzie ostać się któremuś drzewu. Tak sam los parku sokolskiego i lasów nad Sękówka w Sokole. Co się dzieje w Dolnych Siarach dotąd nie wiem, oprócz tego, że były tam pożary.

O księżach zaczerpnąłem trochę wiadomości, stwierdzających ostatnia o pobycie ich w Jaśle mianowicie. Ludność z Męcinki miała widzieć obu naszych księży w Kobylance, w kościele. Później ksiądz Horowicz odjechał podobno do Jasła, a ks. Kielar pozostał w Kobylance. Przypuszczam, że i ta wiadomość może być prawdziwa. Może ksiądz Horowicz w parę dni wyjechał z Kobylanki dla kuracji p. Stefci, bo dowiaduję się, że była dwa razy ranną w nogę i lekko po wierzchu klatki piersiowej.

Ze Sękowej wyszli księża w niedzielę po południu 27 grudnia: ksiądz Horowicz rano miał jeszcze mszę świętą. Po południu już musieli wyjść, bo byli na niebezpiecznej pozycji. Ludność Sękowej od Bożego Narodzenia do kościoła nie może chodzić i dlatego od strony Męcinki idą do kościoła w Kobylance. Po wysłaniu mojego poprzedniego listu byłem u tutejszego p. Nadzorcy Skarbowego. Opytywał mi się o wypadki w majątku Jego Ekscellencyi. Szczupłą moją informację miał listownie przesłać Jego Ekscellencyi.

U tych dziewcząt, o których w poprzednim liście wspominałem, nie byłem jeszcze, a to z powodu, że wiedząc już o spodziewanym transporcie ludności z Sękowej nie chciałem wychodzić z miasta, aby sposobności spotkania się z przybyłymi nie stracić, z będąc znów pewnymi że tamte nadal tam pozostaną.

Przepraszam bardzo Jej Ekscellencyę, że dodam parę słów interesujących Sygnarską. Siostra jej z dziećmi jest między ewakuowanymi. Mąż jej powrócił do foszpanów i został w domu. Wszyscy są zdrowi. O matce i Dolnych Siarach nic nie wie. List jej adresowany do matki oddałem siostrze.

Spieszę się z nadaniem listu i dlatego zakończę go. Nowy napiszę po rozmowie ze wspomnianymi dziewczętami.

Proszę przyjąć wyrazy najgłębszego szacunku i ucałowanie rączek dla Jego Ekscellencyi i najniższe ukłony.

Wł. Augustyn

PS. W sobotę odjechało Starostwo Gorlickie do Grybowa.

Джерело: